
Reklama.
Dzik rył w ziemi szukając pożywienia. Na polach, o których wiadomo, że zostały skażone w wyniku katastrofy w 1986 roku. To rejon pomiędzy Uppsalą a miastem Gävle nad Zatoką Botnicką, na północ od Sztokholmu. Naukowcy badający te tereny nie raz już trafiali na napromieniowane dziki. Dobrze znają problem. W tym roku zbadali 30 próbek mięsa i tylko kilka z nich nie przekraczało dopuszczalnych norm. W sierpniu odstrzelono dzika, którego mięso miało 13 tysięcy Bekereli na kilogram. Podczas gdy poziom napromieniowania dopuszczalny przez Szwedzką Agencję Żywności to...1500 Bekereli.
Ale ten ostatni to prawdziwy rekordzista. Jego mięso miało aż 16 tysięcy Bekereli. – To najwyższy wynik, jaki uzyskaliśmy – przyznał Ulf Frykman, konsultant ds. środowiska, który bada próbki mięsa dzików.
Okazuje się, że z dzikami Szwedzi mają dziś największy tego typu problem. Ich liczba rośnie, jak się podejrzewa, z powodu większego przemieszczania się zwierząt na północ. Jak twierdzi portal thelocal.se, odwrotny trend jest w przypadku łosi czy reniferów.
Eksperci twierdzą, że zwierzęta nie odczuwają skutków takiego napromieniowania. W przypadku człowieka, spożycie ich mięsa może jednak zwiększyć ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe.
źródło: thelocal.se