Czy czeka nas epidemia wścieklizny w Polsce? Ruch antyszczepionkowy skupiony na dzieciach, teraz rozszerzył się na psy i koty.
Czy czeka nas epidemia wścieklizny w Polsce? Ruch antyszczepionkowy skupiony na dzieciach, teraz rozszerzył się na psy i koty. fot. Patrycja Wantos / Agencja Gazeta
Reklama.
Jako pierwsza o sprawie napisała "Brooklyn Paper", ale "zwierzęcych antyszczepionkowców" można spotkać również w Polsce.
logo
screen szczesliva.pl
"Coraz więcej klientów odmawia szczepienia swoich zwierząt – przyznaje dr Amy Ford z Veterinarian Wellness Center cytowana przez serwis. Lekarka weterynarii przypuszcza, że jest to konsekwencja zastosowania zasad ruchu antyszczepionkowego wobec czworonogów.
Kreatywna kalka
Dlaczego ludzie podejmują decyzję o tym, by nie szczepić swoich zwierząt? Część argumentów jest żywcem skopiowana ze stron walczących ze szczepieniami dzieci. Niektórzy zwierzęcy antyszczepionkowcy są przekonani, że zastrzyk wywoła u ich pupila autyzm – to kłamliwe twierdzenie wprost przeniesione z dzieci na zwierzęta.
Kolejni dorzucają do "poszczepiennej" puli raka, padaczkę i alergie. Zastępują "lobby szczepionkowe" groźnie brzmiącą "mafią weterynaryjną". Inni tłumaczą, że wścieklizna nie jest w Polsce problemem, więc niezaszczepienie ich psa nie jest zagrożeniem. Tak samo swoją decyzję tłumaczą rodzice nieszczepionych dzieci. Chcą korzystać z odporności zaszczepionej populacji licząc na to, że nic złego się nie zdarzy.
logo
screen astromaria.wordpress.com
Jednak to fałszywa nadzieja, bo wścieklizna to choroba, którą czworonóg może się zarazić po kontakcie z dzikim zwierzęciem. A żeby wścieklizna przeniosła się ze zwierzęcia na człowieka, wystarczy zadrapanie lub lekkie "dziabnięcie". Ludzie, którzy nie pracują zawodowo ze zwierzętami, nie są zaszczepieni na wściekliznę. Jeśli od razu nie zgłoszą się do lekarza o pomoc, czeka ich śmierć w męczarniach.
Szczepić czy nie szczepić?
Podziały nie są oczywiste. To, że ktoś nie szczepi swoich dzieci nie znaczy, że nie szczepi również czworonogów. Bywa tak, że dorośli pozbawiają szczepienia potomka, ale z psem lub kotem idą do lekarza na zastrzyk. Na to interesujące zjawisko zwróciła uwagę jedna z internautek. "Dlaczego rodzice, którzy nie szczepią swoich dzieci, szczepią swoje zwierzęta?" – zastanawia się blogerka Szczesliva.
logo
Tak wygląda pies chory na wściekliznę. Tę śmiertelną chorobę, która przenosi się na ludzi, udało się praktycznie wyeliminować w Polsce właśnie dzięki szczepieniom. Czy to się zmieni? fot. CDC/Barbara Andrews / Wikimedia
Wśród odpowiedzi, które zebrała, przewija się wątek, że dzieci, jako ważniejszych, nie można narażać na horror szczepień. Co z innego z psami lub kotami. Te "najwyżej zdechną", więc nie ma przeszkód by narazić je na rzekome ryzyko związane ze szczepionkami. Są jednak też tacy, którzy nie szczepią ani dzieci, ani zwierząt. Wścieklizna? Nie ma się czego bać, wystarczy zastosować "utleniacze".
logo
screen Szczesliva.pl
Brak wiary w naukę
Dr Katarzyna Popielczyk z warszawskiej kliniki weterynaryjnej MyVet jeszcze nie spotkała się z tym, by klient odmówił zaszczepienia swojego psa lub kota z powodu przekonań. Nie wyklucza, że być może po prostu nie ma kontaktu z takimi ludźmi, bo choroby u swoich zwierząt będą leczyć tylko naturalnymi metodami, więc nie pojawią się w jej gabinecie.
Martwi ją jednak, że im zwierzę jest starsze, tym rzadziej chcemy odnawiać szczepienia. Czasami stoi za tym chęć zaoszczędzenia kilkudziesięciu złotych, niektórzy traktują odnawianie szczepień jak naciąganie, bo skoro pies dzięki szczepionkom przez kilka lat nie chorował, to dlaczego teraz miałoby się coś zmienić. "Klienci z zagranicy są w tej kwestii bardziej zdyscyplinowani" – zauważa dr Popielczyk.
Tymczasem w sieci pojawia się coraz więcej materiałów po polsku, których autorzy promują nieszczepienie zwierząt. Jako alternatywę proponują witaminę C, utleniacze i... miłość.
logo
screen astromaria.wordpress.com
Zabójcza ignorancja
Według statystyk Światowej Organizacji Zdrowia, na wściekliznę umiera rocznie od 30 tys. do 70 tys. ludzi. Chodzi głównie o ludzi mieszkających w Indiach i innych krajach azjatyckich, ale również o turystów, często nieświadomych zagrożenia. Wystarczy pogłaskać bezpańskiego czworonoga. Po zadrapaniu lub ugryzieniu należy niezwłoczenie zgłosić się do lekarza – tylko szybka interwencja może powstrzymać chorobę. Jednak leki bywają tam trudno dostępne – dla bezpieczeństwa, turystom zaleca się zaszczepienie na wściekliznę przed wyjazdem.
logo
screen choroby-zakazne.mp.pl
Dzięki szczepionkom zdążyliśmy już zapomnieć o tym, jak groźna jest wścieklizna. Gdy choroba się rozwinie, lekarz może tylko próbować uśmierzać ból pacjenta. Gorączka, omamy, niepokój, paraliż to tylko kilka "przyjemności", które czekają chorego na wściekliznę przed śmiercią. Zwierzęta również odchodzą w męczarniach. Wbrew temu co twierdzą zwierzęcy antyszczepionkowcy, miłość to nie wszystko, ważny jest też rozsądek. A modę na nieszczepienie zwierząt można jeszcze powstrzymać.