
Opuszczają duże miasta i zjeżdżają do małej wsi w Puszczy Mariańskiej. Parking zapełnia się samochodami, przeważnie na warszawskich blachach. W schronisku dla zwierząt w Korabiewicach nakładają gumowce, zakasują rękawy i biorą się za robotę. Noszą worki z karmą, rozbijają lód w miskach z wodą, zbierają błoto. Chociaż ten czas mogliby poświęcić na wygrzewanie się w spa, włóczenie po centrach handlowych, czy ćwiczenia w siłowni.
„Snob z Mordoru”, „szczur z Mordoru”, "korpoludek" – oberwali od internautów bohaterowie tekstu. Okazuje się, że ci i tym razem potrafili znaleźli dziurę w całym. Zamiast docenić szlachetność wolontariuszy, zaczęli zastanawiać się nad ich motywacjami do pomocy. Dyskutowano także o samochodach, jakimi dojechali na miejsce; dywagowano czy są "prawdziwymi warszawiakami".
Lista obelg pod adresem "biznesmenów z Mordoru" jest długa.
Irena Kowalczyk ze schroniska w Korabiewicach nie jest zaskoczona hejtem, który wywołał artykuł. – Zdziwiłabym się raczej, gdyby pod tekstem znalazły się tylko pozytywne komentarze – mówi wprost. Tłumaczy, że standardem są też krytyczne komentarze odnoszące się do działalności schroniska - że pomaga zwierzętom, a nie ludziom. – Nie jesteśmy tylko skupieni na zwierzętach, ale również na edukacji ludzi, żeby nie popełniali wykroczeń wobec zwierząt – odpowiada Irena Kowalczyk.
Wolontariusz Paweł Aniołkowski, pracujący w jednej z warszawskich korporacji, na pytanie o dyskusję, którą wywołał artykuł, mówi wprost: – Komentarze pod tym tekstem potwierdziły tylko moją tezę, że zwierzęta często bywają bardziej inteligentne od ludzi.
Aniołkowski ubolewa także nad tym, że internauci zamiast skupić się na meritum, interesują się "markami samochodów stojącymi przed schroniskiem". – Nie chcę brać udziału w takiej dyskusji, bo musiałbym znów przeklinać – odpowiada Paweł Aniołkowski.
– Podobnie, jak zawiść wyrażana gwoździem na karoserii auta zamożnego sąsiada – obrazowo wyjaśnia Nęcki.
To okazja do wyładowania pewnych słabostek, zaspokojenia frajdy dokuczenia bogatszym. To wynika z zazdrości i zawiści: zazdrość do ludzi, a zawiść o dobra materialne. "Ci ludzie czyniący dobro zwierzętom, nie czynią dobra ludziom. A przecież mogliby pomagać bezdomnym" - to jest okazja do czepialstwa.
Czego byś nie zrobił, to nie zrobisz w tym czasie innych rzeczy. Jak przeprowadzasz biedaka przez ulicę, to pomijasz wywróconą dziewczynkę. Zamiast przeprowadzać biedaka, trzeba było podnieść dziewczynkę. To jest właśnie pieniacka i negatywna cecha Polaków: doszukujemy się minusów nawet wśród dobrych działań.
Byłoby cudownie, gdybyśmy mnożyli taką oto ideę : "żyj i nie zazdrość innym życia". Ale niektórzy zamiast cieszyć się tym, co mamy, porównują się z innymi. W ten sposób doznają tzw. relatywnej deprywacji. Piszący owe krytyczne komentarze być może czują, że intensyfikuje się w nich poczucie niższości. Chcą przynajmniej dokuczyć w komentarzach.
Napisz do autorki: daria.rozanska@natemat.pl