Siedziba brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych znajduje się w zabytkowych wnętrzach budynku przy Whitehall. I choć prestiżu wiekowym korytarzom odmówić nie można, zdarza się, że oprócz pracowników korpusu dyplomatycznego przemykają nimi również… myszy. Grzecznym, acz stanowczym, wypraszaniem nieproszonych gości od niedawna zajmuje się Palmerston. I tak - Palmerston jest kotem.
Choć Ministerstwo nie ujawniło, czy Palmerston został zatrudniony na umowę o pracę oraz czy otrzymał paszport dyplomatyczny, wiadomo, że jego dieta nie będzie finansowana z kieszeni podatników. - Wewnętrzna placówka, na której czele stanął Plamerston nie będzie generować żadnych dodatkowych kosztów. Kot sam zajmie się organizowaniem wiktu i opierunku - poinformowało Ministerstwo w oficjalnym komunikacie.
“Naczelny Myszołap”, czy jakby to powiedziała Królowa: “Cheif Mouser”, został oficjalnym członkiem brygady porządkowej. Jego zadaniem będzie “redukowanie do zera populacji gryzoni obecnych w Ministerialnych budynkach”.
Kot Palmerston imię otrzymał na cześć Lorda Palmerstona - charyzmatycznego i niezwykle popularnego premiera, który stanowisko objął po raz pierwszy w wieku 71 lat, wcześniej przez 15 lat piastując stanowisko ministra spraw zagranicznych.
Dyplomaci nie są jedynymi urzędnikami państwowymi, którym w utrzymaniu porządku pomaga mruczący czworonóg. Kota przygarnął również sam premier. - Larry mieszka na Downing Street od 2011 roku i podobnie jak Palmerston, był wychowankiem jednego z londyńskich schronisk.