Dodek może jest nieśmiały, ale łowcą jest doskonałym.
Dodek może jest nieśmiały, ale łowcą jest doskonałym. Fot. Szpital im. Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy/ Facebook.com
REKLAMA
– Zdumiałem się, że jest tak duże zainteresowanie naszym kotem. Mamy go tutaj od dawna, koty są pod naszym szpitalem od dłuższego czasu. Był taki jeden nieżyjący już lekarz, który się tymi zwierzętami zajmował – tak ponad miarę. Dodek ma ciekawą historię – mówi doktor Paweł Orzechowski zastępca Dyrektora do spraw Lecznictwa w szpitalu w Trzebnicy.
Pierwsze koty
Wszystko zaczęło się od zmarłego w 2006 roku doktora chirurgii Aleksandra Deodata Łapczyńskiego. Kilkanaście lat temu, kiedy Doktor podjeżdżał na swoje miejsce parkingowe przed szpitalem w Trzebnicy, codziennie punktualnie o godzinie 7:30, na horyzoncie pojawiał się również tajemniczy kot. Wychodził zza małego wzniesienia, zza krzaków. Był duży, czarny, z białym krawatem i białymi skarpetkami.
logo
Doktor Aleksander Deodat Łapczyński. Fot. archiwym prywatne
– Za nim szły trochę mniejsze, czaro-białe kociaki. Czarny kot podchodził do doktora, kręcił się między jego nogami i wypinał grzbiet do drapania. Doktor przyklękał i jak codziennie się z nim witał. Po chwili podchodziły dwa następne, wypinały swoje małe grzbieciki i również domagały się porcji pieszczot. Następnie cała czwórka podchodziła pod drzwi budynku chirurgii. Doktor wyjmował z torby lekarskiej swoje śniadanie, dzielił je na połowę. Jedną część chował, a drugą dzielił na mniejsze kawałki i wkładał do stojących trzech miseczek – opowiada doktor Orzechowski.
Głowa kociej rodziny dostała imię – Alek. Pracownicy Szpitala codziennie obserwowali ten rytuał ze swoich okien. Kiedy w maju 2006 roku doktor Aleksander Deotad Łapczyński ciężko zachorował i przestał pojawiać się w pracy, koty codziennie rano czekały na niego w krzakach za małym wzniesieniem. Niestety doktor już nigdy się nie pojawił pod szpitalem i nie nakarmił swoich ulubieńców. Doktor Łapczyński, od którego śmierci w maju minie 10 lat, został zapamiętany jako wielki lekarz, przyjaciel ludzi i zwierząt.
Dodek pracownik
Kilka miesięcy temu pod szpitalem pojawił się kolejny, tym razem mały, czarny kot. Przyszedł nie wiadomo skąd. Stał na małej przedszpitalnej górce i rozglądał się po okolicy. Podszedł pod budynek chirurgii, coś powąchał, zostawił swój ślad i uciekł. Na początku był nieufny, zaczął przychodzić coraz częściej, podchodził coraz bliżej.
– Ktoś dał mu jakiś smakołyk, komuś innemu dał się pogłaskać. Kiedy robiło się coraz zimniej nagle pojawiła się buda pod drzewem rosnącym przy szpitalu. Ktoś inny przyniósł miseczki i zaczął regularnie karmić kota. Kot tymczasem codziennie obchodzi poszczególne budynki szpitala, odprowadzał wychodzących z budynku pacjentów i witał przychodzących – wspomina doktor Paweł Orzechowski.
logo
Dodek zajęty jest dbaniem o szpital i o pacjentów. Fot. Szpital im. Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy/ Facebook.com
Kot dostał imię – Dodek. Nie wiadomo, kto mu je nadał, ale przyjęło się i teraz każdy wie, że tak właśnie się wabi. Dodek stał się częścią szpitalnej społeczności. – Mówi się, że jest jeszcze jednym pracownikiem. Ma swoje zadania, między innymi reguluje populację gryzoni wokół szpitala – chwali futrzaka doktor Orzechowski. Z inicjatywy doktora kilka dni temu przed budką Dodka stanęła tablica informująca, że kot jest członkiem szpitalnej rodziny i należy mu się szacunek. I nikt nie waży się go obrazić czy znieważyć. Jest przecież ulubieńcem pracowników i pacjentów.
logo
Tablica informująca, że Dodek jest prawowitym pracownikiem szpitala. Fot. Szpital im. Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy/ Facebook.com
Niedawno Szpital pochwalił się Dodkiem na Facebooku. Internauci są zachwyceni nim i postawą pracowników. – Na tym właśnie polega pozytywna reklama. Bardzo dużo ludzi – miłośników zwierząt, zwraca uwagę na sposób w jaki placówka i ludzie w niej pracujący traktują słabszych i w pewnym sensie uzależnionych od niej. Właśnie przez takie podejście do zwierząt przyciągacie klientów, którzy kochają zwierzęta – napisała pani Sylwia.
logo
Dodek w trakcie obiadu przy swoim domu. Fot. Szpital im. Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy/ Facebook.com
Byli pacjenci również z czułością wspominają kota – Jest cudowny i bardzo pokrzepiający! Dodawał mi otuchy, jak byłam pacjentką szpitala. Do wszystkich podchodzi bardzo pozytywnie – napisała pani Karolina.
Pracownicy Szpitala im. Świętej Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy wierzą, że w ciele Dodka „tkwi mała cząstka duszy” ich kolegi i przyjaciela, doktora Aleksandra Deotada Łapczyńskiego.

Napisz do autorki: barbara.kaczmarczyk@natemat.pl