Prezydent Tadeusz Ferenc nie widzi sensu, by wprowadzać zakaz dla cyrku ze zwierzętami.
Prezydent Tadeusz Ferenc nie widzi sensu, by wprowadzać zakaz dla cyrku ze zwierzętami. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Reklama.
Zakaz niczego nie rozwiąże. Zakaz źle się kojarzy. Zakaz jest zły. Takie tu można odnieść wrażenie. – Sztuczne zakazy w niczym nie pomagają. Jak działa zakaz sprzedaży alkoholu? Zakazy raczej nigdy dobrze się nie kończyły. A czasem nawet dawały reklamę i ludzie robili zupełnie na odwrót. Niech sami decydują, czy chcą oglądać cyrk ze zwierzętami, czy nie – mówi rzecznik prezydenta Maciej Chłodnicki. A w ogóle to miasto ma dużo ważniejsze sprawy na głowie. Chce poszerzać swoje granice. Ciągle są jakieś nowe inwestycje. Ciągle szuka się kolejnych.
– Nawet nie pamiętam, kiedy do Rzeszowa przyjechał cyrk. To już chyba nie te czasy, by do cyrku waliły tłumy. Ale jak przyjedzie, to ludzie mają zdecydować, czy chcą do niego iść, czy nie. Nie miasto. Jak nie będą chcieli oglądać zwierząt, to cyrk nie będzie miał po co przyjeżdżać – dodaje.
logo
Cyrk cyrkowi nierówny, wciąż ma swoich zwolenników. Fot. Materiały Cyrku Korona
Przecież to rozrywka dla rodzin
Oczywiście, jak w każdym mieście, znajdą się i zwolennicy, i przeciwnicy takiego podejścia. Ale gdy próbuję pytać o to radnych – to od nich wiele przecież zależy – od razu widać, że żadnego zakazu szybko tutaj nie wprowadzą. Z góry uprzedzając krytykę obrońców zwierząt – ten tekst nie jest o tym, jak traktowane są zwierzęta cyrkowe, w jakich warunkach żyją, dlaczego poddawane są tresurze i czy w ogóle jest to potrzebne. Ten tekst jest o włodarzach miasta, którzy idą pod prąd. Mają własne zdanie i nie boją się go wyrażać. Nie bacząc na powszechny ostatnio trend.
– I bardzo się z tego cieszę, że prezydent nie chce zakazu – mówi radna Maria Warchoł. Powód? – Przecież są osoby, które chcą pokazać dzieciom nie tylko zwierzęta, lecz także sztukę woltyżerki, różne akrobacje. Myślę, że są rodziny, które są zainteresowane takimi pokazami. Jest to jakaś forma rekreacji – tłumaczy. Oczywiście, jak zastrzega, pod warunkiem, że ze zwierzętami obchodzi się tak, jak powinno. Że zwierzęta nie są męczone i zmuszane do nadzwyczajnych treningów, a ich warunki codziennego życia nie urągają żadnym standardom i są zgodne z przepisami.
Od kontrolowania zwierząt są odpowiednie instytucje
Andrzej Dec, przewodniczący rzeszowskiej Rady Miasta, przyjrzał się tym przepisom. I uważa, że skoro są stosowne paragrafy w ustawie, które opisują, jak należy się obchodzić ze zwierzętami, w szczególności cyrkowymi, to żaden zakaz na poziomie samorządów nie jest wskazany.
– Od kontrolowania takich rzeczy są przepisy, a potem służby. Działalność cyrkowa jest rejestrowana. Każdy, kto ją prowadzi podlega jakiejś kontroli. Jest powiatowy lekarz weterynarii, który w zakresie swoich obowiązków ma kontrolę nad zwierzętami w cyrkach. Są też różne organizacje społeczne, jak Towarzystwo Ochrony Zwierząt, które w swoich statutach mają zapisane odpowiednie działania. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby informacje o tym, że zwierzęta są źle traktowane, były kierowane do takich służb – mówi.
Podkreśla, że to one powinny zajmować się takimi przypadkami. – Dopóki prawo zezwala na działalność cyrkową z wykorzystaniem zwierząt, ja bym takiego zakazu nie wprowadzał – argumentuje. Dodaje też, że w ogóle zastanawiałby się, czy taki zakaz nie jest sprzeczny z prawem: – To jest przecież ograniczenie działalności gospodarczej.
logo
Coraz więcej miast nie che u siebie takich pokazów cyrkowych. Fot. Piotr Molęcki / Agencja Gazeta
Andrzej Dec sam do cyrku nie chodzi. – Nie lubię cyrku. Jak ludziom nie będą się podobały występy zwierząt w cyrkach, to też przestaną chodzić – mówi. Takie podejście jest tutaj dość powszechne.
Mieszkańcy chcą zakazu
Ale – oddajmy prawdę – jest też drugie środowisko. To, które domaga się wprowadzenia zakazu. Do urzędu miasta właśnie ktoś dzwonił i pytał, jak można złożyć petycję albo zainicjować uchwałę zakazującą wjazdu takich cyrków do miasta. Coś zaczyna się dziać. Na początku lutego ruszyła inicjatywa „NIE dla cyrku ze zwierzętami w Rzeszowie”, która przygotowała petycję do władz miasta. Na stronie petycjeonline.com podpisało ją już ponad 1600 osób. Możemy w niej przeczytać m.in.:

"Podążając za szczytnym przykładem licznych miast, zwracamy się do władz Rzeszowa z apelem, aby nie wynajmowały terenów miejskich cyrkom wykorzystującym zwierzęta. Te niehumanitarne spektakle, oparte na cierpieniu zwierząt nie licują z mianem „Stolicy Innowacji”. Czytaj więcej

A tak komentują ci, co petycję podpisali.

• Protestuję przeciwko wspieraniu barbarzyństwa, które nie ma nic wspólnego ze "sztuką".
• Stanowcze nie dla pseudo rozrywki polegającej na znęcaniu się nad zwierzętami.
• Cyrki ze zwierzętami to przeżytek, a tresura to znęcanie się nad zwierzętami. Takie rzeczy powinny być zabronione. 
• Bo cyrk ze zwierzętami to okrucieństwo. Nie pozwole na torturowanie zwierząt! Czytaj więcej

Prezydent jest stanowczy, zdania nie zmieni
Ale mieszkańcy miasta piszą też, że w Rzeszowie to walka z wiatrakami. I wszystko na to wskazuje, że tak jest. Czy w ogóle jest tu jakakolwiek możliwość, by zakaz został wprowadzony? Bo mieszkańcy jednak będą tego chcieli? – Moim zdaniem nie. Prezydent razem z radnymi PO ma przewagę w radzie, ale nie wykluczam, że i radni PiS nie poprą takiego wniosku. Myślę więc, że nie ma szans – uważa Andrzej Dec.
– Nie uważa Pan, że jego decyzja jest dziś mało popularna? Taka trochę pod prąd? – pytam.
– Nasz prezydent jest stanowczy. Nie ulega łatwo tego rodzaju naciskom – pada odpowiedź.
Władz Rzeszowa inni nie przekonują
Zakaz wprowadził Słupsk, za nim poszły inne miasta. Wrocław, Warszawa, Opole...
– Tylko w ostatnich tygodniach do koalicji „Cyrk Bez Zwierząt” dołączył Tarnobrzeg, Bydgoszcz i Poznań. Prezydent Poznania, dumny pochwalił się stosownym dokumentem na Facebooku.
Ale władz Rzeszowa to nie przekonuje. Nie patrzą na innych. Idą swoją drogą. - Myślę, że Rzeszów jest głosem rozsądku. Inne miasta chyba trochę się pospieszyły. Może pochopnie? Nie trzeba być przesadnym. Ale na pewno trzeba zachować czujność. Myślę, że nasze miasto nie chciałoby u siebie cyrków, które znęcałyby się nad zwierzętami. Z takimi, które spełniają wszystkie standardy, nie mam problemu – mówi radna Maria Warchoł.
Jak nie będą chcieli, to nie pójdą
Rzecznik prezydenta absolutnie nie chce oceniać decyzji innych miast. Ale mówi, że dawniej nikomu do głowy by nie przyszło, aby w takiej sprawie pisać petycje. Całe pokolenia wychowały się na cyrkach. Ale bardzo widać, że tu – w mieście innowacji – myśli się niezwykle ekonomicznie.
– A co, jeśli będzie tak, że więcej miast zakaże u siebie cyrków ze zwierzętami, a wy nie i wtedy... – próbuję spytać...
– I wtedy cyrki będą walić do nas drzwiami i oknami?
– Właśnie.
– Może się tak okazać, ale nie na tym rzecz polega. Bo może się okazać, że przyjdzie 10 osób na krzyż. A to dla cyrków też jest przecież rachunek ekonomiczny. Przecież oni też na tym zarabiają. Jeśli ludzie będą chcieli, to pójdą do cyrku i nie zmieni tego żaden zakaz. Jak nie w tym mieście, to pojadą do innego. A jak nie będą chcieli, to nie pójdą nigdzie. I cyrk umrze śmiercią naturalną – pada odpowiedź.

napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl