Decyzja Roberta Biedronia o tym, by nie wpuszczać cyrku Arena do Słupska na nowo otworzyła dyskusję o warunkach, w jakich żyją cyrkowe zwierzęta.
Decyzja Roberta Biedronia o tym, by nie wpuszczać cyrku Arena do Słupska na nowo otworzyła dyskusję o warunkach, w jakich żyją cyrkowe zwierzęta. Fot. Egon Zitter / www.shutterstock.com
Reklama.
– Tresowanie zwierząt budzi wątpliwości Urzędu Miejskiego, co do przestrzegania praw zwierząt i ich dobrostanu, dlatego też dołączamy do grupy miast wprowadzających nowe standardy w tej kwestii – poinformowała we wtorek Karolina Chalecka ze słupskiego magistratu, który odmówił wjazdu do miasta znanemu Cyrkowi Arena. – Miasto Słupsk nie będzie wspierać przedstawień, gdzie przewidziane są pokazy tresury zwierząt.
Bezpośrednią decyzję w sprawie zamknięcia Słupska na tanią rozrywkę kosztem zwierząt podjął dyrektor Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Grzegorz Juszczyński, który odmówił szefostwu Cyrku Arena udostępnienia terenów tamtejszego Parku Kultury i Wypoczynku. Lokalne media jednak sugerują, że wcześniej decyzja w tej sprawie zapadła w gabinecie prezydenta miasta Roberta Biedronia.
logo
Fot. screenshot ze strony tvn24.pl
Sam Biedroń od lat znany jest jako obrońca praw zwierząt. Swego czasu w proteście przeciwko trzymaniu psów na łańcuchach, przykuł się do budy. Później, już jako prezydent Słupska, zabronił wystrzeliwania fajerwerków w mieście.
„Spełniamy wszystkie standardy...”
Decyzja o tym, by odmówić cyrkowcom z Areny występu w Słupsku, najbardziej zdziwiła ich samych. Dyrektor cyrku w rozmowie z dziennikarzami podkreślał, że ma wszystkie wymagane pozwolenia a cyrk działa zgodnie z polskim prawem, które i tak jest już, jak to określił, dość restrykcyjne.
Co ciekawe, Biedroń w swoim przekonaniu nie jest jednak wyjątkiem. Niedawno w podobnych okolicznościach cyrkowcom odmówiono występu także w Bielsku–Białej.
W sprawie niemal natychmiast wybuchł też internetowy spór. I tu jednak dużo głośniejszy i bardziej wyrazisty był głos zwolenników stanowiska, jakie zajęły władze Słupska.
logo
facebook.com/natematpl
Byli i tacy, co mówili wprost – nie chcemy zwierząt w cyrku, chcemy cyrku bez zwierząt.
logo
Fot. facebook.com/natematpl
Zwolennicy takiego rozwiązania są także wśród samych cyrkowców. Jak w rozmowie z naTemat mówi Michał Niewiadomski z Agencji Artystycznej Mimello, to nie zwierzęta a występy cyrkowych artystów budzą dziś najwięcej emocji i przynoszą najwięcej artystycznych doznań.
logo
Jesień 2014 rok. Artyści Cirque de Soleil podczas występów w Grecji. Fot. Ververidis Vasilis / www.shutterstock.com
Cyrk bez zwierząt?
– Cyrk ze zwierzętami jest ogromną częścią naszej historii i nie można o tym zapomnieć, ale dziś możemy już razem pisać nowy rozdział w Sztuce Nowego Cyrku – przekonuje Niewiadomski. – I to się ludziom podoba a najlepszym tego dowodem liczby: z roku na rok rośnie zainteresowanie występami naszych mimów, tancerzy czy ekwilibrystów. W samym 2014 r. zorganizowaliśmy ponad 200 imprez!
Dowodem na to, że cyrk bez zwierząt może okazać się spektakularnym sukcesem jest również, a może nawet przede wszystkim, działalność Cirque de Soleil. Założona w 1984 r. kanadyjska firma określająca się jako „połączenie sztuki cyrkowej i ulicznej” to dziś jeden z najpopularniejszych cyrków świata.
Fachowcy z kolei mówią o Cirque de Soleil – Cyrku Słońca – cyrk współczesny. Bo jego program skupia uwagę widza przede wszystkim na artystach. Pokazy to zwykle teatralny majstersztyk wykonywany przy granej na żywo muzyce. W dodatku na arenie nigdy nie pojawiają się zwierzęta.
logo
Cirque de Soleil to dziś jeden z najpopularniejszych cyrków świata. Fot. Ververidis Vasilis / www.shutterstock.com
Dziś w repertuarze Cirque de Soleil jest dziewiętnaście spektakli. Artyści wystawiają je praktycznie na każdym kontynencie, w sumie w ponad 270 miastach. W samym Las Vegas w każdym spektaklu uczestniczy ok. 9 tys. osób. W skali świata natomiast liczna osób, które spektakl de Soleil obejrzały, to już więcej niż 90 mln. Jeśli wierzyć statystykom, zyski cyrku to z kolei więcej niż 810 mln dolarów rocznie. I jeszcze jedno – cyrkowcy dorobili się także gwiazdy w hollywoodzkiej Alei Sławy.
Tresura to zło. Dla zwierząt i dla dzieci
Cyrk bez zwierząt, choć coraz popularniejszy, nadal jest jednak zjawiskiem niszowym. Zdarza się i tak, że widzowie nie dość, że zwierząt w cyrku się domagają to jeszcze marudzą, że jest ich za mało. Będąc swego czasu na jednym z takich widowisk na własne uszy słyszałam jak siedzące w pobliżu małżeństwo z dwójką dzieci utyskiwało „dlaczego jest tylko tyle zwierząt”, „dlaczego nie ma tygrysów”, „skaczące psy to oglądać można w ogródku”, „halo, proszę pana – czy pojawi się słoń? Nie? Lama? O masz!”.
– Moja zawodowa idea jest bliska idei Cirque Du Soleil, to mianowicie prezentowanie na scenie niezwykłych artystów cyrkowych – zaznacza Michał Niewiadomski. – Jeszcze kiedy byłem w Szkole Cyrkowej głośno mówiłem o tym, że publiczności powinniśmy pokazywać właśnie i przede wszystkim artystów: akrobatów, mimów, żonglerów, gimnastyczki. Nie powinniśmy jednak generalizować i uznawać wszystkich cyrków ze zwierzętami za złe, bo tam pracują również ludzie, którzy kochają swoje zwierzęta i robią wiele, aby wszystkim im żyło się dobrze.
logo
Obecność zwierząt na cyrkowej arenie od lat wzbudza wiele kontrowersji. Fot. Piotr Molęcki / Agencja Gazeta
Eksperci są jednak zgodni: tresura to zło. Nie tylko dla zwierząt, także dla tych, którzy na tresowane czworonogi patrzą.

Uchwała Komitetu Psychologii PAN
z dnia 27 marca 2015 r.

Wiele zwierząt, zwłaszcza dzikich, od młodości poddawanych jest brutalnym metodom tresury, aby wymusić na nich uległość i posłuszeństwo. W sezonie cyrkowym zwierzęta nieustannie transportuje się w ciasnych i ciemnych ciężarówkach(...), co pozbawia je odpowiedniej przestrzeni do życia, uniemożliwia im zaspokajanie swoich podstawowych potrzeb życiowych.

Dzieci obserwują na arenie zwierzęta zmuszane do wykonywania sztuczek, które nie należą do repertuaru ich zachowań naturalnych. Po występach często oglądają je w ciężarówkach, klatkach czy na uwięzi, co może utrwalać ich przekonanie, że nie ma niczego złego w takim traktowaniu zwierząt w niewoli. Czytaj więcej

Dekadę temu profesor Simona Kossak, biolog i leśnik pisała do ówczesnego ministra kultury Waldemara Dąbrowskiego: – Proszę o rezygnację z patronatu, którym Ministerstwo Kultury objęło 9. Międzynarodowy Festiwal Sztuki Cyrkowej w Warszawie. W ramach pokazów bowiem mają być – jako szczególna "atrakcja" – prezentowane tresowane zwierzęta. Panie Ministrze, publiczne pokazywanie zdziwaczałych zwierząt o złamanej psychice to nie "kultura" – to przeznaczone dla gawiedzi, prymitywne widowisko rodem ze średniowiecznych jarmarków. U człowieka podobne efekty można otrzymać systemem "prania mózgu" i starannie dawkowanych tortur.
De facto do dziś jednak niewiele się w tej sprawie zmieniło.

napisz do autorki: malgorzata.golota@natemat.pl