http://www.shutterstock.com/
Reklama.
Sprawa na pierwszy rzut oka śmieszy, ale dla organizacji Nonhuman Rights Project z USA to była kilkuletnia batalia i tułaczka po nowojorskich salach sądowych. Aktywiści domagali się uznania czterech szympansów za osoby prawne. Dwa z nich były wykorzystywane do badań i według prawa były czyjąś własnością, co komplikowało możliwość pomocy zwierzętom.
Historyczna decyzja sądu uratowała zwierzęta. Steven Wise, założyciel Nonhuman Rights Project nie ukrywał zadowolenia i nazwał wyrok "przełomem". Reszta szympansów za Oceanem nie może liczyć na takie szczęście.
Eksperymenty, ciasne klatki
W Stanach Zjednoczonych prawo zezwala na eksperymenty na zwierzętach. Także tych, które najbardziej przypominają człowieka. Administracja wręcz zmusza do takich praktyk, wymagając od koncernów farmaceutycznych testowanie na człekokształtnych nowych szczepionek. Za każdym razem, kiedy nowy lek ma trafić do aptek, wcześniej musi zostać sprawdzony na kilku szympansach. Poza USA takie eksperymenty stosuje się jedynie w Gabonie.
Maciej Trojan, psycholog zwierzęcy

W Stanach Zjednoczonych sytuacja małp naczelnych jest fatalna. Decyzja sądu może na pierwszy rzut oka bawić, albo możemy ją uznać za niepoważną, ale sprawa jest bardzo poważna.

DNA szympansów jest w blisko 99 proc. zbieżne z ludzkim kodem genetycznym - to właśnie dlatego są tak cenne dla badaczy. Mimo że są objęte ścisłą ochroną, ich populacji grozi wyginięcie. Liczebność gatunku spada z powodu degradacji naturalnego środowiska małp przez człowieka, zmian klimatycznych i chorób. Jeszcze w połowie lat 50. żyło 600 tys. osobników, teraz szacuje się, że jest ich mniej niż 200 tys.
Najlepiej za to sytuacja szympansów wygląda w Hiszpanii. Tamtejsze władze chronią zagrożony gatunek i nie pozwalają na żadne praktyki, które mogłyby zagrozić życiu pojedynczego samca czy samicy. Szczególny status hiszpańskich szympansów to świadoma polityka wymierzona przeciwko kłusownikom i handlarzom małp z Afryki Północnej.
Hiszpania jest ważnym punktem tranzytowym na ich szlaku, ale stanowcze działania polityków i odpowiednie regulacje, chronią zwierzęta. Przykład można też brać z Japonii – tam wystarczył protest jednego naukowca Tetsuro Matsuzawy, żeby w 2006 roku na dobre zakazać eksperymentów na szympansach.
Polskie prawo chroni zwierzęta. Jeszcze
Przeprowadzanie doświadczeń laboratoryjnych na człekokształtnych jest u nas nielegalne, ale nowelizacja ustawy o eksperymentach na zwierzętach, które ma wejść w życie pod koniec maja, może otworzyć furtkę dla kontrowersyjnych praktyk. Zmiana podyktowana jest dostosowaniem do dyrektyw unijnych, ale obrońcy zwierząt alarmują, że nowe rozwiązania legislacyjne osłabią dotychczasową ochronę.
Maciej Trojan

Ustawa ma wiele pozytywnych punktów, ale też niesie kilka niebezpieczeństw. Komisje etyczne nie będą już rozpatrywać wszystkich wniosków badaczy i ośrodków badawczych, a to może doprowadzić do nadużyć.

Wśród największych wad projektu, jej przeciwnicy wymieniali m.in.: możliwość eksperymentowania na bezdomnych zwierzętach, prawo do przeprowadzania powtórnych doświadczeń na tym samym zwierzęciu, czy brak doprecyzowania ustępu o górnej granicy bólu.
Brak ścisłego nadzoru nad procedurami dotyczącymi eksperymentów jest z kolei na rękę lobby farmaceutyczno-medycznemu. Nowelizacja umożliwi im np. wykorzystywanie tkanek martwych zwierząt w stopniu o wiele swobodniejszym niż dotychczas. Wiąże się to z tym, że może wzrosnąć zapotrzebowanie na nieżywe zwierzęta, co samo w sobie, jest niebezpiecznym zjawiskiem.
Oprócz tego, ograniczenie roli komisji etycznych weryfikujących zasadność wniosków w przypadku tego rodzaju badań na pewno nie wpłynie pozytywnie na ochronę zwierząt. Rola komisji w zachowywaniu standardów jest nie do ocenienia, a w jej skład wchodzą nie tylko naukowcy, ale również humaniści i przedstawiciele działaczy prozwierzęcych.
Na szczęście daleko nam do Stanów Zjednoczonych i nie musimy nadawać zwierzętom statusu osoby prawnej, żeby nie zgotować im marnego losu w klatce. Niemniej, obawy przeciwników nowelizacji przepisów o eksperymentach, nie są wyssaną z palca histerią proekologicznych radykałów.

Napisz do autorki: dominika.majewska@natemat.pl